- Odsłony: 2433
„Młody, pełen romantyzmu chłopak, który pracował na Syberii w firmie gazowniczej, naprawiając gazociągi w ciężkich warunkach syberyjskich często musiał pokonywać na piechotę odległość 20km z plecakiem który ważył 40 kilo. Zmęczenie, ciężki teren – czasami taki, że trzeba było iść po pas w wodzie – wykształciły w nim mocny charakter, ale w żaden sposób nie dawały poczucia bezpieczeństwa, nie mówiąc o komforcie.” - możemy przeczytać na stronie www.sherp.eu. Nie jest to jednak początek powieści przygodowej, a fragment życiorysu Vladimira Shcolnika, właściciela firmy Sherp produkującej jeden z ciekawszych pojazdów do terenów ekstremalnych.
Historia
Historia wszędołazu Sherp podbiła naszą redakcje. Otóż jak się okazuje Vladimir Shcolnik po pewnym czasie dorobił się wystarczającej kwoty, by móc opuścić Syberię, jednak ona nigdy nie opuściła jego. Zawsze, gdy potrzebował się zrelaksować i pobyć sam ze sobą, wracał na te mroźne, dzikie tereny. Nigdy też nie zrezygnował z marzeń o pojeździe zdolnym zmagać się z wszechobecną potęgą natury. Jednym z zajęć pochłaniających go bez reszty w trakcie owych powrotów do korzeni było wyszukiwanie maszyn jezdnych zdolnych brnąć przez syberyjskie bagna, lasy i pustkowia, zarówno od garażowych majsterklepek, jak i profesjonalnych dealerów handlujących produktami najwyższej jakości.
Poszukiwania jednak nieustanie kończyły się fiaskiem, te dziwne twory prędzej lub później wystawiały naturze flagę tak białą, jak syberyjskie śniegi… aż do momentu, gdy Vladimir spotkał na swej drodze Aleksieja Garagashyana, którego opis przywodzi na myśl Doktora Emmetta Browna z „Powrotu do przyszłości”. Fascynujące jest, że mężczyzna nie posiadał wykształcenia mechanicznego, jednak jego zwinne ręce i talent do rysunku technicznego pozwoliły na stworzenia DIFa- prototypu pojazdu Sherp.
Później sprawy pomknęły jak lawina. Vladimir dobił targu z Aleksiejem. Kupno pojazdu, praw autorskich, biuro projektowe w Kijowie (2012r), zmiany, przeróbki, modyfikacje, no i w końcu otwarcie fabryki w mieście Garagashyana- Sankt Petersburgu (2014r). To właśnie po krótce początek sukcesu. Następnie Sherp pojawił się w Top Gear. Przełom. Spowodowało to nieprawdopodobną eksplozję zainteresowania. Pożądali go ludzie z każdego zakątka świata. Niesamowicie rozwinął się dział konstruktorski, gdyż trzeba było dostosować pojazd do warunków w różnych krajach (oczywiście prawnych, gdyż terenowe oraz meteorologiczne nie stanowiły dla niego problemu). Potrzebna była druga fabryka. Kijów wzbogacił się o nią już rok po otwarciu tej pierwszej, Sankt Petersburskiej.
Tak właśnie Sherp, przypominający zwinnego owada, zdolnego przeżyć w wyjątkowo niesprzyjającym otoczeniu stał się światową marką i dostarczył rzeszom ludzi mnóstwa emocji. W tym momencie nasuwa się pytanie „Co takiego w praktyce ma Sherp, że odniósł sukces?”
Sherp - Yeti wśród pojazdów mechanicznych
Wedle wschodnich legend Yeti pozostawiał nadzwyczajnych rozmiarów ślady w śniegu. To ewidentnie pierwsza cecha łącząca go z naszym pojazdem klasy premium wśród wszelkiego rodzaju off-roadu. Koła wszędołaza posiadają niezwykłą konstrukcję, pozwalającą mu na pewne przemieszczanie się po piachu, śniegu, lodzie, zdobywanie bagien oraz pluskanie się w wodzie. Ich pojemność wynosi łącznie 3200 litrów, co gwarantuje wysoką wyporność. Spód pojazdu to typowe dno łodzi płaskodennej- jest szczelny, generuje małe zanurzenie i niskie opory, a jego siła wynurzająca jest wystarczająca by utrzymać Sherpa bez kół na powierzchni. Sam bieżnik ma szerokie zastosowanie na „luźnym” i sypkim gruncie, a także w wodzie. Opona przypomina koło wodne ale działa w odwrotny sposób, gdyż zamiast generować energię, jest jej przekaźnikiem zużywającym ją do wspinaczki pod górę albo prucia tafli wodnej. Gumowe wypustki są jak łopaty wgryzające się w podłoże i przeciągające nas w przód. Dla chłodniejszych klimatów można wyposażyć bieżnik w metalowe kolce do rajdu po lodowym pustkowiu zamarzniętych jezior.
Co jednak, gdy najedziemy takim kołem na zwalone drzewo z wystającym, ostrym kikutem po złamanej gałęzi? Otóż nic. To dzięki kolejnemu niezwykłemu rozwiązaniu. Pneumocyrkulacyjne zawieszenie utrzymuje w kołach stałą ilość gazów, lecz gdy koło spotyka przeszkodę, nagle mięknie i nie daje się łatwo uszkodzić. Gazy z jednej opony trafiają do pozostałych. Groźniejsze są uszkodzenia boczne, ale zwykły zestaw naprawczy szybko ratuje nas z opresji.
Ile trwa napompowanie tak wielkiej opony? Krótko. Około 30 sekund, ponieważ jest ona niskociśnieniowa. Ciśnienie można zmieniać kiedy się chce z kabiny kierowcy. Dodatkowo nie potrzebujemy żadnych butli ze skompresowanym powietrzem, gdyż bezdętkowe opony pompowane są spalinami.
Zajrzyjmy teraz w głąb by znaleźć serce owej bestii. Napędza ją 1,5 litrowy silnik Kubota posiadający 4 cylindry. Oferuje on całkiem satysfakcjonujące spalanie- 2-3l oleju napędowego na godzinę pracy w terenie. Moc to nieco ponad 44 KM. Paliwa możemy zabrać wiele, gdyż podstawowy bak ma 56 litrów, ale każde koło da się wyposażyć w dodatkowy 58-litrowy zbiornik. Prędkość maksymalna pojazdu to 40 km/h. Całkiem rozsądnie jak na twór niedostosowany do dróg, lecz do wertepów i wyboi.
Jak już wspomnieliśmy, wóz nie został przystosowany do poruszania się po drogach, dlatego zalecana jest lekka naczepa. Załadunek trwa chwilę. To poniekąd mankament, że pojazd przystosowany do wyjątkowo ciężkich terenów nie może wjechać na drogę? Cóż, wszystkiego mieć nie można. Może w przyszłości oferta zostanie rozszerzona o wersję drogową.
Do tej pory dołączył nowy typ nadwozia. Pick-up Sherp posiada modułową nadbudówkę, którą można łatwo zdemontować. Właściwości, mimo zmian w nadwoziu, pozostały niezmienne. Wciąż żaden teren mu nie straszny i nadal wyśmienicie pływa.
Dział akcesoriów oferuje także dwa typy przyczep. Jest to łódź transportowa i przyczepa klasyczna. Łódź wbrew pozorom nie musi służyć wyłącznie na akwenie- można ją za sobą wlec. Doskonałe opracowanie poszycia i zastosowanie nowoczesnych tworzyw gwarantuje długowieczność, nawet gdy będziemy ją często używać. Sugerowanym zastosowaniem łodzi jest ratownictwo górskie, gdyż jest w stanie pomieścić trzy ranne, leżące osoby lub sześć zdolnych do siedzenia. Przyczepa z kolei ma dwa koła i działa jak każda, ale stylistyką nie odbiega od naszego „żuczka”. Koncepcją było zwiększenie powierzchni użytkowej i bagażowej.
Dodatkowe wyposażenie pojazdu jest bogate- od narzędzi, przez skrzynie, do kamer cofanie (chyba jedyna elektronika w Sherpie). Uwagę natomiast przykuwa możliwość przystosowania wozu pod ratownictwo i poszukiwania. Producent doskonale wie, że to jedna z najlepszych opcji, by dojechać na miejsce wypadków w górach. Ratownicy wyposażeni w te wszędołazy mogliby znacznie szybciej docierać do ofiar kataklizmów takich jak powodzie czy huragany.
Kompan poszukiwaczy przygód
Co zachwyciło mnie w tej konstrukcji? Chciałbym opowiedzieć Wam o moich prywatnych odczuciach. Od dziecka kochałem przygody. Biwak, łono natury, las, wyjazd na Mazury by pożeglować. Swoje wakacje zawsze urozmaicałem tym niesamowitym uczuciem wolności i zapomnienia wśród przyrody, czasem otulającej śpiewem ptaków i ciepłym wiatrem, czasem wrogiej i niebezpiecznej, ślącej gromy w moją stronę. Sherp podbił moje serce swoją wytrwałością. Nie spotkałem jak dotąd pojazdu, który mógłby wytrzyma
moje eskapady bez szwanku, więc przesiadłem się na żaglówkę. Była w stanie wywieść mnie daleko od ludzi i dać kilka dni wytchnienia… lub kilka tygodni ;) Sherp daje możliwość na reset każdego dnia i o każdej godzinie. Wsiadam, jadę, docieram na miejsce i jestem wolny. I to właśnie jest piękne.
Poza formą czysto rozrywkową ten wszędołaz może pełnić funkcje pojazdu ratowniczego. Kiedy teren jest zbyt niepewny dla innych, on wjedzie tam bez mrugnięcia. Dotrze do miejsc, gdzie dotąd jedyną nadzieją był helikopter. Pozwoli na szybką reakcję służb ratowniczych i da drugie życie wielu ludziom.
Sherp posiada coś niezwykłego. Nie jest on najlepszy w żadnej dziedzinie. Nie należy do najszybszych na wodzie, piachu, śniegu. Jest on jednak uniwersalny. Łączy w sobie wiele pojazdów, godząc się na mnóstwo kompromisów i udowadnia, że opłaca się na nie godzić.
Tekst: Marcin Krzyna
Zdjęcia: Sherp Partner sp. z o.o.