piątek, kwiecień 19, 2024

Niezależny Polski Portal Motoryzacyjno-Turystyczny

Idealny do ciężkiej pracy w trudnych warunkach. Muskularny, silny i potężny, a jednocześnie reprezentacyjny i przyjazny dla rodziny. Mowa tu o Isuzu D-max.

 

Jest to naprawdę sporych rozniarów pólciężarówka, która nie boi sie ani ciężkich warunków pracy, ani nieutwardzonych dróg. Może zabrać na pokład pięciu pasażerów i ponad tonę ładunku.Ten wynik nawet w klasie Pick-upów jest bardzo dobry, wielu konkurentów nie udźwignie wiecej niż osiemset kilo. Jeśli chodzi o sylwetkę, to trudno raczej w tej klasie aut szukać nowinek stylistycznych, nie można jednak powiedzieć, że są one brzydkie. Wręcz przeciwnie, te potężne samochody mają niebagatelny urok. Wróćmy jednak do Isuzu.

Z przodu uwagę przykuwa ogromna i wysoka maska zwięńczona równie potężnym grillem. W testowanym modelu o nazwie Road Ranger w wersji Dark grill połyskiwał w słońcu dużą ilością niklowanych elementów a centralne jego miejsce zajmowało duże logo Isuzu. Agresywne reflektory zadarte ku górze i osadzone w czarnej nakładce zderzaka halogeny dodały mu szyku i charakteru.Karoseria pokrytą białym lakierem wykończono czarnymi listwami i zabezpieczeniami powierzchni narażonych na uszkodzenie, a w wyposażonie weszły czarne felgi aluminiowe o rozmiarze 18- tu cali. Double cab czyli podwójna kabina dysponuje pięcioma miejscami dla pasażerów, a jej wysokośc sięga niemal 180 cm. Za kabiną znajduje się niebgatelnych rozmiarów część ladunkowa o powierzchni prawie dwa i pół metra kwadratowego. Konfiguracje nakrycia przestrzeni ładunkowej można dobrać z pośród kilku wariantów. Wnętrze kabiny jest bardzo uporządkowane i suntetyczne. Przede wszystkim ma ono służyć pracy więc prostota obsługi zajmuje kluczową pozycję. Poza tym nie zabraknie w nim niczego co jest niezbędne do komfortowych warunków podróży, począwszy od klimatyzacji, poprzez nawigację , kończąc na elektrycznie regulowanych fotelach. Siedząc na miejscu kierowcy mamy doskonałą widoczność we wszystkich kierunkach. Przestronność wnętrza nie budzi najmniejszych zastrzeżeń. Otwierając tylne drzwi można mieć wrażenie, że są nieco wąskie, jednak to tylko złudzenie optyczne. Wsiadanie na tył nie nastręcza żadnych trudności, no może oprócz wysokości na jaka trzeba się wspiąć. Podobnie jak z przodu na tylnej kanapie, miejsca nie zabraknie nawet wysokim pasażerom. Siedzenia wykonane z mocnej skóry na pewno wytrzymaja długi okres wytężonej eksploatacji. Pod maska znajdziemy silnik o pojemności 2,5 litra z turbodoładowaniem o mocy 163 KM. Jednostki te są prodokowane w zakładzie General Motors w Tychach, co napewno sprzyja kosztom ewentualnych napraw czy serwisu. Wspołpracuje on z sześciobiegową skrzynią manualną, przekazującą napęd na tylne koła z dołączaną przednią osią i reduktorem dla wszystkich czterech kół. 

Silnik pracyje głośno i w żaden sposób nie da się ukryć, że napędzany jest olejem napędowym. Sama jazda Isuzu nie należy do najbardziej komfortowych, szczególnie beż obciążenia. Samochód przystosowany do przeworzenia ciężkich ładunków, na pusto mocno podskakuje na nierównościach. Dość wyraźnie czyć jego przechyły na ostro pokonywanych zakrętach. Znacznie lepiej reaguje po dociążeniu ładunkiem. Dla potrzeb testu na pakę wrzuciliśmy kilka worków z piachem. Isuzu od razu się uspokoiło. Zniknął efekt podskakiwania na wybojach, a sterowność zyskała wiele. Warzący prawie dwie tony samochód musi odpowiednio się odżywiać, więc nie ma co liczyć na spalanie w rekordowych granicach. Jazda autostradą kosztowała 9,6 litra na sto km. W mieście spalanie przekraczało 10 i pół litra. Natomiast jeżdżąć mało ruchliwymi drogami można ograniczyć zużycie nawet do 7,5 litra na 100. Średnie zużycie ze spokojnej jazdy w warunkach mieszanych wyniosło 7,8 litra, a minimalna jakie udało się osiągnąć to 6,3 l/100km. 

Podsumować można to w ten sposób. Isuzu D-Max jest na pewno samochodem wielozadaniowym. Atrakcyjna sylwetka komponyje się z jego multifunkcjinalnością. Doskonale nadaje sie jako wół roboczy, ale również jako samochód rekreacyjny i rodzinny. Jazda w mieście nie jest jego domeną szczególnie ze wzgladu na gabaryty. Parkując poprzecznie do drogi zazwyczaj pół maski wystaje na jezdnię. Jego potężna sylwetka zwraca uwagę, więc nie da się być w nim anonimowym. A jeżeli chodzi o ekonimię jazdy, D-max nie jest demonem oszczędności, ale jak na swoje rozmiary i funkcjonalność zapotrzebowanie na paliwo zdecydowanie mieści się w normie.

 

Tekst i zdjęcia Krzysztof Krzyna

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

-->