SsangYong Tivoli 4×4 – pierwszy test
Nowy konkurent w klasie crossover z napędem na obie osie. Jakie szanse na polskim rynku ma najbardziej terenowa wersja SsangYonga Tivoli?
01/2016
SsangYong Tivoli 4×4 – wstęp
Odkąd SsangYong wprowadził do sprzedaży w Europie swój nowy model Tivoli, ukazało się już wiele artykułów i opisów tego samochodu. Pomimo egzotyki tej koreańskiej marki coraz więcej osób na naszym kontynencie rozpoznaje jego produkty. Obecnie najbardziej rozpoznawalnym z nich jest Tivoli, który trafił do sprzedaży w czerwcu ubiegłego roku.
Koreańskim stylistom udało się stworzyć atrakcyjny samochód, dzięki któremu zamierzają nawiązać walkę o rynek europejski. Dla tych, którzy lubują się w porównywaniu wyglądu samochodów do zwierząt, mogę zasugerować, że moim zdaniem en face przypomina on pysk smoka. Żeby nie straszyć, raczej sympatycznego smoka z bajek dla dzieci. Prawdę mówiąc, nazwa marki SsangYong oznacza bliźniacze smoki i jestem przekonany, że projektanci starali się do niej nawiązać.
Jak prezentuje się SsangYong Tivoli 4×4?
Wysoko zaprojektowana maska, charakterystyczna dla większości crossoverów, sprawia wrażenie solidnej i bezpiecznej konstrukcji. Atrakcyjny wygląd podkreślają dwa zespolone reflektory ozdobione w górnej części w ledowymi światłami dziennymi. Lakierowany w kolorze nadwozia zderzak od dołu chronią elementy wykonane z czarnego tworzywa. Osłony te ciągną się wzdłuż całego nadwozia, chroniąc nadkola, progi i zderzaki. Po obu stronach wąskiego grilla i osłony wlotu powietrza umieszczono światła przeciwmgłowe, przechylone pod lekkim kątem. Na środku grilla króluje dużych rozmiarów logo producenta.
Boczną linie charakteryzują masywne powierzchnie drzwi z wysoko umieszczonymi oknami. Ten widok również potęguje wrażenie masywności i bezpieczeństwa. Przetłoczenia tylnych nadkoli są nadmuchane i wyglądają niczym umięśnione uda biegacza gotowego do startu w sprincie. Szeroki tylny słupek może ograniczać widoczność, lecz stylistycznie to przemyślana koncepcja. Jego powierzchnię odcięto czarną linią od dachu, a słupki przedni i środkowy pomalowano również na czarno. W połączeniu z przyciemnionymi szybami całość sprawia wrażenie, jak gdyby dach unosił się w powietrzu. Duże powierzchnie karoserii z tyłu Tivoli sprawiają podobne wrażenia jak boki. Widać, że konstruktorom zależało na bezpiecznym wyglądzie samochodu, tak aby kojarzył się on jak najbardziej z samochodem w pełni terenowym.
Wnętrze i pozycja za kierownicą
Wnętrze auta nie przynosi żadnej ujmy producentowi. Nowoczesne i modne obecnie linie kształtujące wizerunek kokpitu nie odbiegają niczym od światowej konkurencji. Oczywiście rzeczą gustu jest komu i w jakim zakresie one się spodobają. Zegary osadzone w głębokich tubach są czytelne, a niewielki wyświetlacz między nimi podaje najważniejsze parametry jazdy. Niestety przełącznik tych parametrów umiejscowiony został na konsoli środkowej, tuż pod wyświetlaczem. Wygodniej byłoby mieć go wbudowanego w wielofunkcyjną kierownicę, która posiada przyciski obsługi radia, telefonu i tempomatu. Szkoda, że brakuje jej regulacji poziomej. Nieco spłaszczona u dołu obręcz przywodzi na kierownice z samochodów sportowych. Nie traci na tym jej funkcjonalność, a zyskuje wygląd.
Jak wspomniałem, deska rozdzielcza w środkowej części wyposażona jest w tablet o średnicy 8 cali. Za jego pośrednictwem możemy sterować m.in. radiem, nawigacją czy połączeniem z urządzeniami mobilnymi. Tak o tym też nie zapomniano. Oprócz zdalnego łączenia poprzez Bluetooth do dyspozycji jest gniazdo USB i AUX. Poniżej głównego wyświetlacza znalazło się miejsce na mniejszy, do obsługi automatycznej, dwustrefowej klimatyzacji. Minusem są przyciski na środku kokpitu. Są one wyraźnie podświetlone, lecz niewielkie, co utrudnia ich obsługę. Niektóre umieszczono zbyt nisko i trzeba się pochylić, aby ich dosięgnąć.
Fotele zasługują na słowa uznania
Kierowca, zasiadając na wygodnych fotelach, może bez problemu dostosować ich konfigurację do własnych wymagań. W testowanym modelu mogliśmy korzystać z elektrycznej regulacji, co tym bardziej poprawiało komfort kierujących. Trzymania boczne są wystarczające, a zagłówki wyprofilowano tak, by sprostać wymaganiom komfortu podróżowania.
Nie lada zaskoczeniem było samo wykonanie wnętrza. Elementy są dobrze spasowane, miękkie i przyjemne w dotyku, a ich jakość jest naprawdę wysoka. Pod tym względem Tivoli znajduje w samym czubie stawki. Nie oszczędzano nawet na wykończeniu drzwi, gdzie bez problemu doszukać się można materiałów na wysokim poziomie. Jednym z najważniejszych kryteriów przy wyborze samochodu jest przestrzeń w środku. Powiem tylko tyle; czterech mężczyzn o wzroście ponad 180 cm nie miało powodów do narzekania na ciasnotę. Zarówno na kolana jak i nad głową nie brakowało żadnemu z nich miejsca, a tylna kanapa nieznacznie odbiega komfortem od przednich foteli.
W ostatnich tygodniach samochód ten uzyskał miano najlepszego samochodu rodzinnego w 29 edycji wyborów, konkursu organizowanego przez belgijskich dziennikarzy z udziałem 78 zaproszonych rodzin. Pokonał m.in. Skodę Fabię kombi i Hyundaia i20.
Silnik Diesla i napęd 4×4
Jako pierwsi mieliśmy okazję testować Tivoli z silnikiem Diesla i napędem 4×4. Motor o pojemności 1.6 litra generuje 115KM mocy przy 4000 obrotów i 300Nm momentu obrotowego przy 2500 obrotów. Silnik wywarł na nas bardzo dobre wrażenie. Jak wskazują parametry, jest dynamiczny. Silnik lekko wchodzi na obroty i nie jest uciążliwie głośny. Tivoli w wersji Sapphire, to najlepiej wyposażony model, a z automatyczną skrzynią biegów, napędem 4×4 i dodatkowym wyposażeniem jakie posiadał testowany egzemplarz, trzeba by za niego zapłacić ponad 110 tys. To jednak sporo.
Test nasz rozpoczął się w czasie sporych opadów śniegu w Warszawie, co pozwoliło natychmiastowo przetestować jego napęd. Włączenie funkcji Winter ułatwia ruszanie na śliskiej nawierzchni. Skrzynia biegów dostosowuje tak przełożenia jak byśmy ruszali z drugiego biegu. Następuje to płynnie i powoli, przez co koła nie wpadają w poślizg. Siła napędu jest rozkładana automatycznie według potrzeby, tak aby stabilność i przyczepność samochodu była jak największa. Dodatkowo można na stałe dołączyć napęd na oś tylną. W momencie przekroczenia bezpiecznej prędkości dozwolonej do jazdy z takim ustawieniem automatycznie zostaje ono wyłączone, co chroni układ przed uszkodzeniem. Technika zatem jest na poziomie światowym i duży plus za to. Tivoli 4×4 na śliskich zimowych drogach sprawował się bardzo dobrze.
Eksploatacja i spalanie — SsangYong Tivoli 1.6 XDI 4×4
Nie lada sensację wzbudziło spalanie testowego modelu. Podczas jazdy ekonomicznej z napędem tylko na oś przednią, wyposażony w automat japońskiej firmy Aisin (montowane w BMW i Mini) nasz model uzyskał wynik 4,9 litra na 100 km. Muszę zaznaczyć, że test odbył się na mało uczęszczanej drodze o dobrej nawierzchni. Nie było potrzeby wyprzedzania ani gwałtownego przyspieszania. Wynik taki uzyskaliśmy jadąc na odcinku 42 km ze średnią prędkością 76 km/h i udało się go utrzymać przez 18 minut jazdy. To naprawdę bardzo dobry wynik a zaznaczę, że wszystkie samochody testujemy na tych samych odcinkach drogowych. Pozostałe pomiary wykazały: średnie spalanie w mieście – 7,9; średnie w trasie – 5,7. Z całego testu na odcinku ponad tysiąca kilometrów Tivoli średnio zużył 6,2l/100km.
Nie do końca natomiast spodobała nam się skrzynia biegów. Choć znanej firmy i sprawdzony model czuć było wyraźnie tzw. dziurę. Moment, w którym dodajemy mocno gazu, skrzynia redukuje automatycznie biegi a samochód „zastanawia się” przez ułamek sekundy czy przyspieszyć.
W modelu z napędem na obie osie również przestrzeń bagażnika będzie mniejsza. W porównaniu do 423 litrów w wersji 2WD, 4WD mieści 370. Ale coś za coś. Zazwyczaj samochody wyposażone w 4WD mają mniejszy bagażnik.
Podsumowanie testu
Tivoli, pomimo pochodzenia od mniej znanej marki, wypada bardzo dobrze na tle aut uznanych producentów. Nie ustępuje niczym swoim konkurentom z segmentu crossoverów, a w niektórych aspektach jest nawet od nich lepsze. Teraz największym zmartwieniem dla SsangYonga jest wypromowanie marki na runku europejskim.